Posty

Wyświetlanie postów z luty, 2022

Opatrzność

Mam kolegę, który wierzy w opatrzność. Że jakaś mistyczna siła czuwa nad nim i jego życiem. Uważam to za złudzenie - i wiele historii z mojego życia jest na to poparciem. Ale moja niewiara nie daje mi żadnej mocy. Mogę się stresować i bezradnie machać rękami, nie mogąc realnie nic zmienić. Myślę nawet, że niektóre sytuacje potoczyłyby się dla mnie lepiej, gdybym mógł się nie stresować, nadal będąc tak samo bezsilny. Paradoksalnie, z naszych dwóch suboptymalnych podejść jego wydaje mi się lepsze. Ale to czysto teoretyczne rozważanie, bo takiej wiary nie można sobie wybrać, a jak się ją raz utraci, to trudno odzyskać. Natomiast wydaje mi się, że słabo jest w kłopotach być otoczonym takimi osobami. Bo łatwo przychodzi im pomyśleć "to jakoś się ułoży" - zwłaszcza, że to nie ich problemy - i nie udzielić żadnej pomocy w momencie, kiedy była by potrzebna.

Randkowanie

Postanowiłem zebrać swoje doświadczenia randkowe przeszłych lat - głównie dla znajomych, którzy mieli zupełnie inne i bardzo trudno im jest wyobrazić sobie moje. Tak jak ja nie potrafię sobie wyobrazić tych, które ich spotkały.  Skupię się na ostatnich dziesięciu latach. Dla kontekstu - wcześniej, w liceum i na studiach, musiałem pokonać wiele barier, aby w ogóle zacząć się umawiać z dziewczynami. Nieśmiałość. Panikę, jaką powodowało nawet powiedzenie "cześć" osobie, która mi się podobała. Nie odniosłem żadnych sukcesów - nawet, gdy udawało mi się z kimś umówić, nie wiedziałem czego chcę ani co robić. Nie potrafiłem żadnego spotkania zamienić w jakąkolwiek korzystną dla mnie znajomość, romantyczną czy nie. A później przyszły lata kłopotów z sobą samym, podczas których w ogóle przestałem myśleć o kobietach. Gdy zacząłem z tego wychodzić - niewiele przed trzydziestką - przeczytałem wywiad z prof. Lwem-Starowiczem, w którym zachęcał mężczyzn, którzy nie mieli żadnych doświadczeń