Flirt

Czasami się zastanawiam, czy to brak umiejętności flirtowania odpowiada za wiele moich niepowodzeń uczuciowych. Jest to o tyle trudne, że właściwie nie wiem, co znaczy "flirt", i czy umiem, czy nie.

Jeśli nie potrafię i rzeczywiście jest to przyczyną niepowodzeń - to niesamowicie okrutne, żeby coś tak trywialnego mogło powodować życiową tragedię (to nie moje słowa). W moim przypadku - ponad dwudziestoletnią deprywację uczuć i bliskości; wieloletnie PTSD; wewnętrzną śmierć.

Kiedy próbuję się nad tym logicznie zastanowić, to wydaje mi się, że:

  • mogę nie mieć dobrego języka ciała. Tak właściwie - to większość czasu nie mam pojęcia, co robi moje ciało...
  • nic nie wyolbrzymiam (kiedyś trochę. Ale przestałem, bo nie było to zgodne ze mną)
  • nie umiem dotykać innej osoby w sposób, który nie wydaje się sztuczny ( to na pewno ważne w niektórych kulturach. Ale czy w naszej? Nie jestem pewien)
  • przez długi czas miałem kłopot z bezpośrednim powiedzeniem kobiecie, że jestem nią zainteresowany. Czy miałbym więcej sukcesów z tym podejściem? Nie mam pojęcia. Ale jest to szybsze i prostsze. A nawet szybsze odrzucenie oznacza mniejszy ból
Ale nadal nie mam pojęcia, czy to oznacza, że nie potrafię flirtować, czy nie.