Terapia a samotni mężczyźni

Odkładając na chwilę na bok moje obecne załamanie i przygody z tym związane, spojrzałem wstecz na moje wcześniejsze doświadczenia z terapią - i doszedłem do wniosku, że system zdrowotny jest całkowicie nieprzygotowany na pomoc mężczyznom, którzy nie odnieśli sukcesu z kobietami.
"Udaj się na terapię" - słyszę. Tymczasem prawda jest taka, że nikt, lekarze ani terapeuci, nie ma narzędzi, planu, ani doświadczenia do pracy z takimi pacjentami. Zaczynając od lekarza, który "nigdy nie używał Tindera, ale jest przekonany, że powinienem mieć większe powodzenie", przez seksuologa, który "jest pewien, że mi się uda, bo jestem konsekwentny", po terapeutę, który rozkładając ręce mówi, że "gdy ktoś jest bez przerwy odrzucany i nie dostaje żadnej informacji zwrotnej, to nie ma z czym pracować" (co przynajmniej brzmi prawdziwie).
I co mam powiedzieć innym osobom, które mają podobne problemy?